23 kwietnia 2016

Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie Cz.3

Śmigłowiec wielozadaniowy SM-1 jest licencyjną odmianą radzieckiego śmigłowca Mi-1. SM-1 wprowadzono do wyposażenia jednostek lotniczych LWP w 1956 r. Były to pierwsze wiropłaty w naszym lotnictwie wojskowym, nie licząc przedwojennych prób z wiatrakowcem Cierva C-30A. Początkowo wykorzystywano je do lotów łącznikowych, patrolowych i dyspozycyjnych. W 1957 r. śmigłowce SM-1 przybyły do 36 Specjalnego Samodzielnego Pułku Lotniczego w Warszawie. Wykorzystano je do zadań związanych z obsługą prasową kolarskiego Wyścigu Pokoju oraz do lotów fotogrametrycznych. 4.04.1958 r. śmigłowiec SM-1 został użyty do pierwszej próby lądowania na dachu Grand Hotelu w Warszawie. Nietypowym zadaniem realizowanym przez załogę SM-1 były też loty z operatorami Filmu Polskiego w rejonie Pola Grunwaldzkiego podczas ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza Krzyżacy. Wojskowe śmigłowce SM-1 używano w okresach powodziowych do rozbijania kry na rzekach i ewakuowania zalanych terenów. Śmigłowce SM-1 były użytkowane do pierwszej połowy lat sześćdziesiątych, ustępując powoli miejsca nowocześniejszym i lepszym PZL Mi-2. W pierwszej połowie lat 1970-tych SM-1 służyły jeszcze do szkolenia pilotów śmigłowcowych- kadetów Szkoły Chorążych Wojsk Lotniczych w Dęblinie.



Ił-14 radziecki śmigłowy samolot pasażersko-transportowy z 1950 r. Ił-14 to ulepszona wersja samolotu Ił-12. W nowym samolocie niezmieniony pozostał kadłub, usterzenie poziome oraz podwozie natomiast nowe były skrzydła (mniejsze o 3 m²), kształt usterzenia pionowego i silniki o większej mocy i mniejszym zużyciu paliwa. Zbiorniki paliwa przeniesiono z centropłata do części zewnętrznych skrzydeł. Samoloty Ił-14 używane były w komunikacji lotniczej do końca lat siedemdziesiątych. Lotnictwo wojskowe korzystało z wersji transportowej i desantowej. Samolot Ił-14 wykazywał bardzo dobre własności w lotach polarnych w Arktyce i na Antarktydzie. W Polsce Ił-14 pojawił się w 1955 roku, Polskie Linie Lotnicze LOT zakupiły 6 samolotów w wersji Ił-14P mogące przewozić 14 pasażerów.





Ił-28 odrzutowy samolot bombowy. Pod koniec II wojny światowej stało się jasne, że przyszłość należy do samolotów odrzutowych. W drugiej połowie lat 1940-tych w wielu krajach opracowano nie tylko projekty samolotów myśliwskich, ale także bombowców i samolotów rozpoznawczych. Prototyp Ił-28 ukończono w połowie 1948 r. Pierwsze samoloty Ił-28 trafiły do radzieckich pułków bombowych w 1950 r., a rak później weszły na uzbrojenie jednostek lotnictwa morskiego. Iły zdobyły uznanie zarówno personelu latającego, jak i obsługi naziemnej. Samolot był poprawny w pilotażu. Mimo, że był to bombowiec, miał niezłą zwrotność. Obsługa naziemna ceniła samoloty za prostą konstrukcję i niezawodność. W okresie zimnej wojny Ił-28 okazał się prawdziwym straszakiem. Był bowiem zdolny do przeprowadzenia skutecznego ataku atomowego na cele w Europie Zachodniej. W czasie wojny w Korei na lotniskach w Chinach stacjonowało co najmniej 70 Ił-28 z radzieckimi załogami. Samoloty miały być użyte w przypadku przekroczenia przez oddziały ONZ-owskie linii 38. równoleżnika, wzdłuż której ustabilizował się front. Amerykanie zagrozili, że użycie bombowców spowoduje odwetowe ataki lotnictwa USA na bazy lotnicze w Chinach i Korei Północnej, a nawet użycie broni atomowej. W październiku 1956 r., w czasie powstania na Węgrzech lotnictwo radzieckie wykorzystywało Ił-28R do zadań rozpoznawczych. W sierpniu 1968 r. radzieckie Ił-28 pojawiły się nad Czechosłowacją, wspierając inwazję państw Układu Warszawskiego. Wiosną 1970 r. w działaniach nad rzeką Amur Rosjanie użyli podobno, m.in. wariantu szturmowego Ił-28Sz. Mimo, że Ił-28 był maszyną udaną, jego kariera nie trwała długo. W latach 1960-tych radziecką doktrynę wojenną zdominowały pociski rakietowe. Z tego względu wiele pułków bombowych zostało rozwiązanych a ich sprzęt zlikwidowany.













Wystawa symulatorów i trenażerów, na których w latach 70 i 80 byli szkoleni polscy piloci wojskowi.










Plenerowa ekspozycja bomb i rakiet


Armaty





1 komentarz:

Ania pisze...

Niebieska klawiatura - to jest to!